Pandemia koronawirusa nie wyhamowuje, a podstawowe narzędzia niezbędne do walki z nią pozostawiają coraz więcej do życzenia. Polski rynek, na skutek chwilowej możliwości wprowadzenia na rynek produktów z tymczasowym pozwoleniem na obrót produktami biobójczymi, zalała fala dezynfektantów niskiej jakości, które nie spełniają choćby minimalnych wymagań regulowanych przez polskie prawo, w tym ustawę o produktach biobójczych oraz ustawę o wyrobach medycznych.
Pseudodezynfekcja, bo tak należy nazywać preparaty powszechnie i masowo udostępniane w restauracjach, sklepach, a nawet w szkołach, przedszkolach oraz przychodniach zdrowia i szpitalach, często powoduje podrażnienia skóry, ma uciążliwy zapach, a co gorsza jest zwyczajnie nieskuteczna, ponieważ nie zawiera odpowiedniej lub co jeszcze bardziej niebezpieczne: deklarowanej na etykietach zawartości substancji czynnej (najczęściej alkoholu etylowego lub izopropylowego), odpowiedzialnej za inaktywację chorobotwórczych drobnoustrojów, w tym również wirusów.
Regularna dezynfekcja rąk, obok konieczności zachowywania dystansu oraz noszenia maseczek, jest jednym z podstawowych narzędzi wykorzystywanych w walce z pandemią koronawirusa. Problem nie polega na tym, że społeczeństwo nie jest świadome tego jak kluczową rolę ona odgrywa. Problemem jest to, że konsumentom są dostarczane produkty, które imitują dezynfekcję. Jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej świadomi oferowanych możliwości. Oby w tym kluczowym dla naszych czasów przypadku nie było inaczej. Wspólnie możemy zdziałać więcej.
I co najważniejsze, jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości nie bójmy się o tym mówić wprost. Wymagajmy!